Wszystkie moje dzieci (sztuk dwie) od soboty są dorosłe:) Starsze nawet cztery lata wcześniej:)
Z jednej strony nostalgia mijającego czasu a z drugiej radość, że wypuszczam w świat mądre i świadome siebie istoty. Tata moich pociech ( prywatnie mój mąż) nie był oczywiście w tym czasie na wojnie i wielce się do tegoż przyczynił :)
Nigdy nie miałam marzeń, co do przyszłości moich córek.
Czy to dobrze, czy to źle?
Nie wiem.
Wiem natomiast, że otwierało im to szanse na rozwijanie ich pasji a nie realizowanie niespełnionych marzeń rodziców. No cóż, pozostaje mieć nadzieję, że zostały dobrze przygotowane do dorosłego życia, że będą z rozwagą i odwagą wybierać z niego to, co dla nich najlepsze oraz będą umiały cieszyć się zwyczajnym niezwyczajnym życiem. Mam również nadzieję, że jednak nie przestaniemy być im potrzebni jako rodzice:)
Pewnie kiedyś ocenią nas po swojemu:) No cóż, taka kolej rzeczy:)
Jako, że wyznaję zasadę, iż dla zdrowia psychicznego trzeba umieć być sama ze sobą, wracam więc ze spokojem do siebie i rozwijam nadal swoje pasje :) Z większą lub mniejszą intensywnością, z większymi lub mniejszymi sukcesami, a...czasem i porażkami:)
Co dzisiaj?
Ciasto Malinowe od Dropsa:)
Mam nadzieję, że smakowite:) Zapewniam, że baaaardzo rozgrzewające:)
A na drucikach zaś, coś "Bardzo Tajemniczego" myślę, że już wkrótce się tym pochwalę, za zgodą Chmurki oczywiście:)
Pozdrawiam dziewiarsko:)