sobota, 24 marca 2018

W pogoni za marzeniami - przystanek I


Długo nie zaglądałam do " kłębuszków" z bardzo prostego a jednocześnie mocno skomplikowanego powodu:)
Otóż, zainspirowana podróżami Knitologa oraz zaszczepiona radosną twórczością Marzi podjęłam, dla mnie trudną a jednocześnie pasjonującą podróż (w każdym tego słowa znaczeniu)

We wrześniu wpadłam w wir bardzo ciężkiej pracy, która miałą stanowić podwaliny pod realizację dziecięcych marzeń. Uczestniczyłam w szkoleniach, pisałam projekt, robiłam analizy, tworzyłam biznesplan jednocześnie pracując na etacie. Przez dwa długie miesiące byłam ciągle w niedoczasie
i marzyłam o jednym..... hahaha nie, nie, wcale nie o odpoczynku:) Marzyłam aby Dobry Los podarował mi w prezencie po klika godzin do każdej mojej doby, które mogłabym skrzętnie wykorzystać na dodatkową pracę:)  Może wyda się Wam to głupie czy nieodpowiedzialne, że czterdziestoparoletnie kobieta o ustabilizowanym i wydawałoby się bardzo satysfakcjonującym życiu zawodowym postanowiła spełnić  dziecięce marzenia i radykalnie zmienia swoją profesję, ale cóż podobno bez ryzyka i odrobiny szaleństwa nie ma prawdziwej radości:) Zatem po 22 latach porzuciłam karierę urzędniczą i ruszyłam w nieznane aby dogonić swoje marzenia
J

A tak się zaczęło:

Po wspomnianych miesiącach ogromnego wysiłku początkiem listopada pojechałam w podróż poślubną:) Wprawdzie za mąż wyszłam 25 lat temu ale .....jak widzicie "co się odwlecze to nie uciecze" Tak więc 3-go listopada pierwszy raz w życiu weszłam na pokład samolotu i pierwszy raz w życiu zobaczyłam świat z lotu ptaka:) Nie sądziłam, że kiedykolwiek odważę się na latanie samolotem, a jednak postanowiłam, że się przełamię i będę robiła wszystko to, co chciałam a czego bałam się zrobić do tej pory:)
Wrażenia niesamowite:) Specjalne podziękowania dla Dorotki Knitologa:) Twój patent na bambusowe druty na pokładzie był rewelacyjny:) 

I tak po czterech godzinach lotu znalazłam się w Maroku. Po słotnym i brudnym, polskim listopadzie miłą odmianą było słońce AgadiruJ



Lotnisko w Agadirze

Cudowne miejsce wypoczynku, dla mnie tym cudowniejsze, że spodobało mi się latanie samolotem i dotarło do mnie ile nowych możliwości otworzyło się przede mną :)

Piękna egzotyczna roślinność:

Zielone ogrody są rzadkością w tym kraju. Tutaj, widok na jeden z nich z promenady .


Żywopłot z granatów. Można gozobaczyć przy eleganckich restauracjach i hotelach.


Kwitnące aloesy. Dotąd nie wiedziałam, że aloes kwitnie:) Jak widaćczłowiek rzeczywiście uczy się całe życie.


Szeroka plaża i bezkresny ocean są w stanie ukoić skołatane nerwy a przede wszystkim dać szanse na oderwanie myśli od spraw codziennych.


Widok z leżaczka:)



Promenada o tej porze dnia raczej pustawa, ożywała wieczorami:)



I jeszcze odrobina egzotyki:)

Egzotyki ciąg dalszy:)


Urokliwe zachody słońca w duecie z dobrym drinkiem odprężały w niebywały sposób.





Tak rozpoczął się mój pobyt w Maroku. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co szykuje dla mnie przyszłość...

Pozdrawiam dziewiarsko:)