wtorek, 25 kwietnia 2017

"Jedwabny szlak" czyli dziewiarskie retrospekcje cz.II

Kolejna dzianina na moim jedwabnym szlaku to taki zwyklak do jeansów na mało oficjalne wyjścia, choć szlachetny skład i prostota wykonania z odpowiednią oprawą mogą mu załatwić "wejściówkę" nawet do teatru:)
Na co dzień wykorzystuję go jednak właśnie na spotkania niekoniecznie biznesowe:)
Przedstawiam "Peppermint":)




Peppermint, taki niby zwyklak ale jest bardzo miękki, leciutki i bardzo cieplutki. 

Jak już kiedyś wspominałam lubię lekko przydługie rękawy bo dodają dzianinie szczypty nonszalancji. Taki też jest Peppermint, który doskonale prezentuje się ze zwykłymi jeansami w zimowy dzień, jak  i  z powłóczystą, cienką spódnicą w chłodny wiosenny wieczór.


Wykonany z Kid Silka ( kid moher i jedwab) oraz Lace ( alpaka i jedwab) od Dropsa:) Nosi się doskonale, po praniu minimalnie się powiększył i jego główną zaletą jest to, że prawie się nie kosmaci:)
Podobnie jak Lodowa Panienka wymaga od czasu do czasu dziewiarskiego szczotkowania. Noszony jest intensywnie od 3 lat a jak widać ślady zużycia niewielkie:)
Jedyna uwaga, to teraz zrobiłabym go na cieńszych drutach, bo jak widać dzianina jest dość rzadka a oczka niekoniecznie się wyrównały a przynajmniej nie tak jak bym chciała.
Mam nadzieję, że polubicie go jak ja:)

Ciąg dalszy nastąpi...

Pozdrawiam dziewiarsko:)

piątek, 21 kwietnia 2017

"Jedwabny szlak" czyli dziewiarskie retrospekcje cz.I

Podążając za Knitolożką i jej zachętami do tworzenia swojego "Jedwabnego szlaku" postanowiłam odświeżyć swoje dziewiarskie przygody z jedwabiem.
Jako, że jestem zwolenniczką eksperymentów z nieznanymi włóczkami i mieszania różnych niteczek ze sobą to czasem wychodzą mi zaskakujące udziergi. Dzięki temu, że często zaglądam na bloga Knitologa w podróży uświadomiłam sobie, że na jedwabnym szlaku jestem od dawna i z nieukrywną przyjemnością powróciłam do sweterków robionych przed laty, aczkolwiek chętnie i często noszonych. Nie wszystkie są wprawdzie z "czystego " jedwabiu, mieszane są z reguły z innymi niteczkami ale z efektów jestem dość zadowolona.
Pierwszy jaki chcę Wam przedstawić to " Lodowa Panienka"







Tunika, którą dziergałam z połączenia Kid-Silka ( moher i jedwab) i Baby Alpaca Silk ( alpaka i jedwab) od Dropsa. Nosi się świetnie właściwie prawie się nie mechaci. Od czasu do czasu w ramach pielęgnacji wszystkie moje moherki " szczotkuję" szczoteczką specjanie do tego celu przeznaczoną, która świetnie zbiera nadmiar moherowego meszku:)


Jak widzicie starałam się zachować prostą formę.


No i jeszcze moja druga towarzyszka knitologicznego zamiłowania ( pierwszą przedstawiałam w poprzednim poście) poniżej Kotka Lucky:)


Ciekawość sprowadziła ją z najdalszej części ogrodu i towarzyszyła mi przy całej sesji zdjęciowej więc niech i ona zostanie pokazana:)

Projekt własny:) Mam nadzieję, że moja " Lodowa Panienka" spodoba się Wam jako pierwszy eksponat na moim już nieco wydreptanym jedwabnym szlaku:)

Ciąg dalszy nastąpi...
Pozdrawiam dziewiarsko:)


sobota, 15 kwietnia 2017

Wielkanoc 2017




Radości i Świątecznego Odrodzenia Wszystkim 
Dziewiarkom i Dziewiarzom:):):)
Znalezione obrazy dla zapytania pisanki włóczkowe
Fot. źródło:http://gotujmy.pl/dekorujemy-pisanki-zobacz-ciekawe-i-sprawdzone-sposoby,artykuly-wielkanoc-artykul,11438.html

środa, 5 kwietnia 2017

Grey Wolf

Pożegnanie zimy...

Wiosna tego roku przychodziła bardzo powoli, jakby nie była pewna czy chce już rzeczywiście przyjść czy pozwolić jeszcze siostrze Zimie pozostać na chwil kilka. Całe szczęście tak to już w naturze jest, że nawet jeśli jakaś pora roku bardzo chciałaby pozostać nie jest to możliwe. I dobrze:) możemy więc się napawać seledynem młodych listków, pierwszymi, nieśmiało wychylającymi łebki kwiatami, niektórzy szczęśliwcy mogą popijać naturalny sok brzozowy prosto z pnia:) Dzięki mojej przyjaciółce Bożence, miałam to szczęście i doładowałam się mineralnie tej wiosny:)  Obiegłam też już swoje krzaczki, obejrzałam dokładnie pęczniejące magnolie, puściły już listki dzikie róże. Wiecie te pachnące najcudniej w świecie , na pączki - uwielbiam ich zapach choć za pączkami z różą nie przepadam:(


Wypada więc definitywnie Panią Zimę pożegnać:) Czynię więc to zatem zapowiadanym już wcześniej udziergiem:)

Oto Grey Wolf  :

Zrobiłam trochę za duży dekolt  a że nienawidzę pruć ( zdecydowanie wolę nadrabiać) więc wymyśliłam taką oto pliskę przy dekolcie. W sumie jestem bardzo zadowolona
a poza tym po raz kolejny utwiedziłam się że moje lenistwo i nieodparta potrzeba osiągnięcia celu inspirują mnie do nowych rozwiązań:)

Dziergałam z szarej Limy od Dropsa i przyznam, że w robóttce jest ona bardzo przyjemna a sweterek jest cieplutki i doskonały nie tylko na zimowe dni ale również na wiosenne wieczory w ogrodzie:)

 Wreszcie zrobiło się ciepło i można pokazać swoje projekty na łonie natury:) Ja niestety nie mam tyle odwagi co niektóre z Was aby pozować odziana jedynie w wydziergane cudeńka w mroźne zimowe dni:(



Jak widzicie moja trzynastoletnia sunia zdecydowanie domagała się przytulenia do Szarego Wilka, więc nie mogłam jej odmówić odrobiny pieszczot. Wszak towarzyszy mi dzielnie podczas dziergania warując cierpliwie przy moim dziewiarskim warsztacie (kuchennej kanapie), więc wypada, żeby i ją pokazać:)

Zatem obie z Sabą pozdrawiamy dziewiarsko:)