Długo nie zaglądałam do " kłębuszków" z bardzo prostego
a jednocześnie mocno skomplikowanego powodu:)
Otóż, zainspirowana podróżami Knitologa oraz zaszczepiona radosną
twórczością Marzi podjęłam, dla mnie trudną a jednocześnie pasjonującą podróż
(w każdym tego słowa znaczeniu)
We wrześniu wpadłam w wir bardzo ciężkiej pracy, która miałą
stanowić podwaliny pod realizację dziecięcych marzeń. Uczestniczyłam w
szkoleniach, pisałam projekt, robiłam analizy, tworzyłam biznesplan
jednocześnie pracując na etacie. Przez dwa długie miesiące byłam ciągle w
niedoczasie
i marzyłam o jednym..... hahaha nie, nie, wcale nie o odpoczynku:) Marzyłam aby Dobry Los podarował mi w prezencie po klika godzin do każdej mojej doby, które mogłabym skrzętnie wykorzystać na dodatkową pracę:) Może wyda się Wam to głupie czy nieodpowiedzialne, że czterdziestoparoletnie kobieta o ustabilizowanym i wydawałoby się bardzo satysfakcjonującym życiu zawodowym postanowiła spełnić dziecięce marzenia i radykalnie zmienia swoją profesję, ale cóż podobno bez ryzyka i odrobiny szaleństwa nie ma prawdziwej radości:) Zatem po 22 latach porzuciłam karierę urzędniczą i ruszyłam w nieznane aby dogonić swoje marzeniaJ
i marzyłam o jednym..... hahaha nie, nie, wcale nie o odpoczynku:) Marzyłam aby Dobry Los podarował mi w prezencie po klika godzin do każdej mojej doby, które mogłabym skrzętnie wykorzystać na dodatkową pracę:) Może wyda się Wam to głupie czy nieodpowiedzialne, że czterdziestoparoletnie kobieta o ustabilizowanym i wydawałoby się bardzo satysfakcjonującym życiu zawodowym postanowiła spełnić dziecięce marzenia i radykalnie zmienia swoją profesję, ale cóż podobno bez ryzyka i odrobiny szaleństwa nie ma prawdziwej radości:) Zatem po 22 latach porzuciłam karierę urzędniczą i ruszyłam w nieznane aby dogonić swoje marzeniaJ
A tak się zaczęło:
Po wspomnianych miesiącach ogromnego wysiłku początkiem listopada
pojechałam w podróż poślubną:) Wprawdzie za mąż wyszłam 25 lat temu ale
.....jak widzicie "co się odwlecze to nie uciecze" Tak więc 3-go
listopada pierwszy raz w życiu weszłam na pokład samolotu i pierwszy raz w
życiu zobaczyłam świat z lotu ptaka:) Nie sądziłam, że kiedykolwiek odważę się
na latanie samolotem, a jednak postanowiłam, że się przełamię i będę robiła
wszystko to, co chciałam a czego bałam się zrobić do tej pory:)
Wrażenia niesamowite:) Specjalne podziękowania dla Dorotki
Knitologa:) Twój patent na bambusowe druty na pokładzie był rewelacyjny:)
I tak po czterech godzinach lotu znalazłam się w Maroku. Po
słotnym i brudnym, polskim listopadzie miłą odmianą było słońce AgadiruJ
![]() |
Lotnisko w Agadirze |
Piękna egzotyczna roślinność:
![]() |
Zielone ogrody są rzadkością w tym kraju. Tutaj, widok na jeden z nich z promenady . |
![]() |
Żywopłot z granatów. Można gozobaczyć przy eleganckich restauracjach i hotelach. |
![]() |
Kwitnące aloesy. Dotąd nie wiedziałam, że aloes kwitnie:) Jak widaćczłowiek rzeczywiście uczy się całe życie. |
Szeroka plaża i bezkresny ocean są w stanie ukoić skołatane nerwy a przede wszystkim dać szanse na oderwanie myśli od spraw codziennych.
![]() |
Widok z leżaczka:) |
![]() |
Promenada o tej porze dnia raczej pustawa, ożywała wieczorami:) |
![]() |
I jeszcze odrobina egzotyki:) |
![]() |
Egzotyki ciąg dalszy:) |
Urokliwe zachody słońca w duecie z dobrym drinkiem odprężały w niebywały sposób.
Tak rozpoczął się mój pobyt w Maroku. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co szykuje dla mnie przyszłość...
Pozdrawiam dziewiarsko:)