Jak to my - kobiety zwykle stajemy przed pełną szafą i... nie mamy co na siebie włożyć. Chociaż znam jedną taką kobietkę, która ma niezwykle uporządkowaną szafę ( pozdrawiam Marzenkę "Chmurkę")
Ja jednak mimo dobrych rad płynących z różnych stron na temat zorganizowania porządnej szafy, ciągle mam z tym kłopot. I to właściwie na własne życzenie:) Jestem chyba jednak bardzo staroświecka i sentymentalna. Z częścią swojej garderoby rozstaję się bez żalu lecz jest sporo łaszków, z którymi wiążą się bardzo miłe wspomnienia:) Jest wśród nich czerwona sukienka w której byłam na pierwszej randce z moim mężem:) Bluzka ręcznie malowana przed laty przez moje maleńkie córeczki i podarowana na dzień matki, szal z delikatnej wełenki przywieziony z przepięknej Sighisoary ( miasteczka w Rumuni), pierwsze szyte przeze mnie sukienki i żakieciki i mogę tak jeszcze długo, długo wymieniać.
Ale na ten łaszek w każdej szafie znajdzie się miejsce i będzie pasował do każdej wizytowej stylizacji. Same oceńcie:
Mały kardigan, z mojego ulubionego duetu: Baby Alpaki i Kid Moheru. Do tego dołożyłam jeszcze błyszczącą czarną niteczkę z maleńkimi cekinkami.
Niestety zdjęcia nie oddają pełnego uroku sweterka, ale uwierzcie mi mieni się cudnie przy najdrobniejszym ruchu.
No i same powiedzcie, czy można nie znaleźć odrobiny miejsca w swojej szafie na taki śliczny drobiazg:)
Pozdrawiam dziewiarsko:)
Z pazurkiem i zaczepką :)) chodzi mi o ten inny guzik.
OdpowiedzUsuńHahaha, taki był dokładnie zamysł:) Kontrastowy kolor i odmienny kształt:) Super,że to widać:)
OdpowiedzUsuń